Pożegnanie z Lagercrantzem (Rafał Chojnacki)

David Lagercrantz: Ta, która musi umrzeć
David Lagercrantz: Ta, która musi umrzeć

Premiera szóstej powieści z serii „Millennium” zastała mnie w Sztokholmie. Kiedy na wystawie największej miejscowej księgarni zobaczyłem stylizowany nagrobek i wieniec z napisem „R.I.P. Lisbeth Salander„, pomyślałem sobie, że autor postanowił definitywnie zamknąć serię. Ale później pomyślałem, że przecież nie zdradzano by zakończenia powieści kryminalnej w reklamie.

Trzecia powieść Davida Lagercrantza, stworzona w kontynuowanej przez niego serii Stiega Larssona „Millennium”, to jednocześnie pożegnanie autora z realiami stworzonego przez jego poprzednika świata. Wejście w buty Larssona nie było dla niego łatwe. Powieść „Co nas nie zabije” podzieliła świat miłośników kryminału na tych, którzy uważają, że powinno się kontynuować kultową serię Larssona, czy też raczej jest to taniec na grobie pisarza. Nieco spokojniej przyjęto drugi tom drugiej trylogii – „Mężczyzna, który gonił swój cień”. Sporo szumu powstało natomiast przy najnowszej, trzeciej i ostatniej powieści Lagercrantza w tej serii. Dlaczego tak się stało? Zapewne dlatego, że auto wrócił do własnej koncepcji postaci, porzucając bliższych Larssonowi bohaterów, których zaprezentował w drugiej książce.

„Ta, która musi umrzeć”, to historia kończąca motyw konfliktu między Lisbeth Salander i jej siostrą. Wprawdzie punktem wyjścia przy opisie tej postaci musiała być larssonowska hakera ze smoczym tatuażem. Niestety w pierwszej ze swoich powieści w serii Lagercrantz zmienił ją nieco. Wcześniej używała przemocy tylko w ostateczności. Mogła skazać kogoś na śmierć, ale sama go nie zabijała. U Lagercrantza nie ma już takich oporów. W najnowszym tomie wali do bandziorów z broni maszynowej i rozjeżdża ich swoim sportowym motorem. Szkoda, ponieważ to postać wyjątkowa, i zasługiwała na nieco lepsze traktowanie ze strony kontynuatora. Podobnie ma się sprawa z Mikaelem Blomkvistem, dziennikarzem śledczym, który tu stał się jeszcze bardziej rozlazłym i nijakim bohaterem. Larsson zrobił z niego odpowiedzialnego, choć nieco lekkomyślnego mężczyznę, który ma słabość do kobiet. Lagercrantz każe mu się snuć po stronach powieść, po to tylko by stał się rodzajem ofiary, wabikiem na Lisbeth.

Tym, co o wiele bardziej udało się Lagecrantzowi, była koncepcja fabularne powieści. Polityka, mafia, międzynarodowe koneksje gangów i pogonie za nowoczesnymi technologiami – wszystko to zgrabnie łączy się w opowieść o miłości i zemście. I choć Lagrcrantz odziedziczył po Larssonie skłonność do odbiegania od realizmu, czyta się to wszystko lekko. Nie jest to być może wybitna literatura (pod tym względem poprzedni tom był lepszy), ale jako domknięcie całej serii sprawdza się bardzo dobrze.

Autor: Rafał Chojnacki

David Lagercrantz, Ta, która musi umrzeć, Czarna Owca, 2019.

Dodaj komentarz