Jak na Norwega piszącego swoją debiutancką powieść kryminalną, Jo Nesbø posunął się do nie lada ekstrawagancji. Zamiast opisywać skomplikowane meandry policyjnych procedur w Oslo, pokazywać przywary rodaków i krytykować władzę za kiepską politykę społeczną, kazał swojemu bohaterowi spakować manatki i wysłał go na antypody. Obserwacji społecznych również tu nie brakuje, w końcu Nesbø wyrósł na podobnym gruncie co Karin Fossum czy Anne Holt. Jednak w przypadku tej powieści dotyczą one raczej obserwacji z zewnątrz.
Harry Hole policjant z serii Nesbø, przybywa bowiem do Australii, by pomóc w wyjaśnieniu sprawy zabójstwa norweskiej turystki. Wszelkie obserwacje narratora są więc poniekąd informacjami, jakie może nam przekazać również bohater – nowy w obcym kulturowo miejscu. Niemal od pierwszego dnia Harry zaprzyjaźnia się z Andrew, aborygeńskim policjantem. Z czasem poznajemy tajemnice obu gliniarzy i od pewnego momentu niemal z każdą stroną zaskakuje nas prywatne życie Norwega i mroczna przeszłość Australijczyka. Śledztwo szybko zaczyna się komplikować, okazuje się bowiem, że norweska turystka nie jest jedyną ofiarą, przed nią były inne, a po niej giną kolejne. Kto więc jest zamieszany w te zbrodnie? Czy zdeprawowany handlarz narkotyków? A może sztukmistrz-homoseksualista, którego kluczowym numerem jest niebezpieczna gra ze śmiercią?
Harry początkowo ma być tylko obserwatorem starań australijskiej policji, przydzielonym do prostych zadań, żeby formalnościom stało się zadość. Ma nie przeszkadzać. Szybko jednak okazuje się, że nie potrafi on trzymać się na uboczu, a kłopoty lubią same go szukać. Trafia w sam środek tajemniczego świata, w którym panuje rasizm, nielegalne walki bokserskie obstawiają policjanci, a nad tym wszystkim unosi się delikatna mgiełka zapomnianej aborygeńskiej magii…
Nesbø przedstawia nam całą plejadę dziwnych postaci. Wysłany na antypody Norweg przypomina niekiedy Alicję, krzątającą się po Krainie Czarów i próbującą ogarnąć rozumem otaczający ją świat. Sfrustrowany niemożliwością dosięgnięcia zwyrodnialca mordującego kobiety, Harry Hole daje się porwać starym demonom, na czele z najgorszym wrogiem każdego detektywa – alkoholem. Widzimy jak policjant stacza się z z trudem podnosi. Walczy dalej. Z czasem przestajemy ufać jego ocenie rzeczywistości. Ta konstrukcja fabularna niesamowicie pogłębia budowę postaci. Hole nie jest może facetem, któremu zostawilibyście dziecko po opieką, ale z drugiej strony ma coś, co jest typowe dla wielkich detektywów literatury: niesamowitą intuicję i to samo głupie szczęście, które w końcu wyciągało z kłopotów Philipa Marlowe’a czy Sama Spade’a.
„Człowiek nietoperz” nie jest najwybitniejszą powieścią Nesbø, jednak rzuca ciekawe światło na postać powracającą w kolejnych kryminałach Norwega. Choćby dlatego warto czytać jego powieści według ustalonego porządku.
Autor: Rafał Chojnacki
Jo Nesbø, Człowiek nietoperz, Pol Nordica 2005.