Sprawa Monsa Kallentofta, to interesujące studium kreowania gwiazdy na scenie współczesnej powieści kryminalnej. Napisał jak dotąd cztery powieści, których bohaterem jest policjantka Malin Fors. Właściwie już pierwszej z nich, czyli właśnie „Ofierze w środku zimy”, towarzyszył spory rozgłos. Czytelnikom najwyraźniej spodobał się nietypowy styl pisarza, oraz bohaterka, która z jednej strony wydaje nam się znajoma, z drugiej zaś żyje własnym życiem.
Za stylistykę odpowiada oczywiście dziennikarska przeszłość Kallentofta, jego umiłowanie do sprawozdawczej maniery, typowej dla ludzi pracujących przez dłuższy czas dla prasy. W odróżnieniu od Stiega Larssona, do którego jest porównywany na okładce, nie jest on jednak publicystą przebranym za pisarza. Owszem, w „Ofierze w środku zimy” pojawia się tematyka społeczna, najwyraźniej dla Skandynawów to już nieodłączna para – kryminał i socjologia.
Malin Fors może przypominać nieco Kurta Wallandera w spódnicy. Nie chcę tu oczywiście wartościować, nie sądzę jednak, by porównanie do bohatera powieści Henninga Mankela deprecjonowało postać stworzoną przez Kallentofta. Wręcz przeciwnie, ten drugi ma przecież o wiele mniejsze doświadczenie literackie od pierwszego.
Malin jest rozwiedziona, samotnie wychowuje dorastającą córkę, sięga w wolnych chwilach po zbyt duże dawki alkoholu, stara się łączyć ciężką pracę policjantki z obowiązkami wobec dziecka. Boi się bliższych relacji, trudno jej dopuścić do siebie myśl, że należy jej się odrobina szczęścia. Spełnienie znajduje w ramionach kochanka, który na dodatek jest dziennikarzem, co może go czasem postawić po przeciwnej stronie barykady. Mam wrażenie, że tworząc te postaci Mons Kallentoft wykorzystał istniejące już elementy kompozycji, ale złożył z nich niebanalną i oryginalną melodię. Dotyczy to z resztą całej konstrukcji, gdyż ocierając się o historię z pogranicza klasycznej powieści detektywistycznej i proceduralnej, „Ofiara w środku zimy” nawiązuje dialog z klasycznymi pozycjami, takimi jak „Roseanna” duetu Sjöwall i Wahlöö, czy „O krok” Mankella.
Wyjątkowość formy w przypadku Kallentofta polega również na tym, że co jakiś czas daje dojść do głosu zmarłemu. Nie są to bynajmniej refleksje z przeszłości. Trup wie, że nie żyje, ale bacznie obserwuje, komentuje, myśli. Za pierwszym razem, kiedy dotarłem do fragmentu z przemyśleniami zmarłego, przeszły mi po plecach ciarki. Poczułem się, jakby ktoś nagle położył mi zimną rękę na ramieniu.
Intryga kryminalna również jest skrojona według klasycznych wzorców. Wraz z policjantami prowadzimy własne śledztwo, obserwując ich poczynania sami zaczynamy ferować wyroki. Cóż by to jednak był za kryminał, gdyby rozwiązanie zagadki okazało się jasne i czytelne?
Osią intrygi jest tu trup, znaleziony pewnej mroźnej nocy, powieszony na zmarzniętym drzewie. Malin, wraz z pracującym w Linköping zespołem policjantów, powoli wgryzają się w życie denata, by poznać przyczyny, a przede wszystkim sprawcę, jego śmierci. Wyjaśnienie zagadki pozostaje przez długi czas poza zasięgiem bohaterów, a co za tym idzie również czytelnika. Mocny finał rekompensuje w pełni oczekiwanie na zamknięcie śledztwa.
Mons Kallentoft rzeczywiście wyrasta na kryminalnego mistrza. Czy to następca Larssona? Nie, ale czy każdego skandynawskiego pisarza musimy teraz przyrównywać do twórcy „Millenium”? Zaręczam, że dla autora „Ofiary w środku zimy” najlepiej będzie, jeżeli skupimy się na jego własnych powieściach. A po lekturze tej książki, dochodzę do wniosku, że warto.
Autor: Rafał Chojnacki
Mons Kallentoft, Ofiara w środku zimy, Rebis, 2010.