Jest połowa lat sześćdziesiątych. W luksusowym pensjonacie, ledwie 10 kilometrów od Malmö, zamordowana zostaje jedna z najbogatszych kobiet w Szwecji. Śledztwo w sprawie tego zabójstwa prowadzi młody oficer policji z Lundu. Pomaga mu lekarz policyjny z Uppsali, który prebywa w pensjonacie na urlopie…
Nie, to nie początek nowego kryminału, napisanego przez któregoś z młodych, szwedzkich pisarzy, poszukujących inspiracji w spokojnych czasach lat sześćdziesiątych.
„Pensjonat na Strandvägen” to powieść, o której można by powiedzieć że jest klasykiem, gdyby nie fakt, że została właściwie zapomniana. Częściowo słusznie, ponieważ wyszła spod pióra mistrza powieści milicyjnej, a więc PRL-owskiego kryminału, mizdrzącego się do komunistycznych władz. Choć Jerzy Edigey i tak należał do najlepszych twórców tego gatunku, to jednak upływający czas obszedł się z wieloma jego powieściami dość obcesowo. Poza garstką wiedzionych sentymentami czytelników, którzy znali wcześniej jego utwory, właściwie nikt po nie dziś nie sięga.
Dla mnie ta powieść to swego rodzaju odkrycie.
Oczywiście wiedziałem wcześniej o jej istnieniu, ale jakoś tak sie nie złożyło, bym miał po nią sięgnąć. Tymczasem okazuje się, że to zgrabnie napisany kryminał w starym stylu. Choć nie mam pojęcia dlaczego autor użył szwedzkiego kostiumu (może chodziło o kraj stosunkowo mało znany, a położony niedaleko), jednak zrobił to całkiem sprawnie. Nie da się wprawdzie porównać pisarstwa Edigeya do współczesnych mistrzów retro, pokroju Marka Krajewskiego, ale nie zmienia to faktu, że książkę zaliczam do bardzo udanych. Oczwiście w swojej kategorii. Dodatkowe plusy za ciekawy twist pod koniec. Dzięki niemu autor precyzyjnie domyka wszystkie wątki.
Autor: Rafał Chojnacki
Jerzy Edigey, Pensjonat na Strandvägen, Wydawnictwo Śląsk, 1969.