W trzeciej (pod względem chronologii) powieści z cyklu o komisarzu göteborskiej policji Eriku Winterze mamy do czynienia z podwójnym morderstwem. Od początku istnieje zagrożenie, że morderca mógł nie powiedzieć jeszcze ostatniego słowa.
Wszystko zaczyna się jednak spokojnie, niemal nostalgicznie. Komisarz udaje się do Hiszpanii, gdzie mieszka jego ojciec. Ze starym Winterem nie jest najlepiej i syn musi zająć się kilkoma sprawami związanymi z jego zdrowiem. Dla młodego Wintera jest to również okazja do spojrzenia w przeszłość i zastanowienia się nad przyszłością. Jak zwykle w przypadku pisarstwa Edwardsona mamy tu do czynienia z dość obszernymi opisami przemyśleń bohatera. Kiedy już jednak stan duszy szwedzkiego policjanta mamy wypisany ze wszystkimi detalami, okazuje się, że trzeba będzie opuścić słoneczną Hiszpanię i wrócić do mrocznej Szwecji, gdzie czeka kolejna sprawa kryminalna.
Tym razem sprawca jest człowiekiem niezwykle przebiegłym, który prowadzi z policjantami świadomą grę.
„Słońce i cień” to jedna z najbardziej udanych powieści Edwardsona. Autor umiejętnie splata ze sobą wątki kryminalne, pokazując Wintera jako bohatera, który nabiera doświadczenia. Ma też o wiele więcej wątpliwości, niż na początku kariery, kiedy to młodzieńczą witalnością i zaangażowaniem był w stanie nadrobić drobne braki w doświadczeniu.
Tym razem narracja Edwardsona jest bardziej wyrazista. Fabuła rozpędza się niczym puszczona z górki lokomotywa. Najpierw toczy się powoli i nieśmiało, by w kulminacyjnym momencie przyspieszyć. Pisarzowi udało się zatem połączyć w swojej książce najlepsze cech współczesnych powieści policyjnych i thrillerów.
Podobnie jak w amerykańskich thrillerach, tak i tu siłą napędzającą fabułę i wymuszającą stałe utrzymanie uwagi czytelnika na wysokim poziomie, jest świetnie skonstruowana postać złoczyńcy, która niejako unosi akcję, sprawia że staje się ona interesujące i dynamiczna.
Åke Edwardson, Słońce i cień, Czarna Owca, 2011.
Autor: Rafał Chojnacki