Pan Samochodzik i kod Kathariny (Rafał Chojnacki)

Jørn Lier Horst: Kod Kathariny
Jørn Lier Horst: Kod Kathariny

Kiedy w 2017 roku norweskie wydawnictwo Gyldendal zapowiadało pojawienie się nowej książki Jørna Liera Horsta, było to nie lada wydarzenie. Publikowane wówczas reklam wynikało że „Kod Kathariny” to pierwszy tom nowej serii, określanej przez wydawcę jako kwartet. Można się zatem domyślać, że w założeniach cykl ten miał mieć cztery tomy. Tymczasem po premierze powieści, informacje o nowym kwartecie zniknęły. Można je znaleźć wyłącznie w archiwalnych wiadomościach. Obecnie to po prostu 11 tom cyklu o norweskim policjancie, Williamie Wistingu.

Czytając „Kod Kathariny”, trudno oprzeć się wrażeniu, że Horst miał jednak w zanadrzu pomysł na jakąś nową serię. Przemawia za tym wprowadzenie do znanej już galerii postaci, nowego bohatera. To młody policjant, Adrian Stiller, który przyjeżdża z Oslo, by w Larviku poprowadzić śledztwo, mające na cel zbadanie nowych tropów w dawnej sprawie, dotyczącej porwania. Wiele wskazuje na to że starzejący się powoli Wisting, miał w ten sposób otrzymać nowego partnera, który z czasem przejął by większość jego obowiązków na kartach powieści.

Dokładnie taką samą woltę zaserwowali czytelnikom przed laty wydawcy serii Zbigniewa Nienackiego o Panu Samochodziku. Po śmierci twórcy tej kultowej postaci z powieści kryminalnych dla młodzieży, zdecydowano że będą ją kontynuowali inni autorzy. Przy okazji zaplanowano również odświeżenie wizerunku Pana Samochodzika. Dostał on do współpracy młodego, wysportowanego, i nieprzeciętnie inteligentnego podwładnego, Pawła Dańca. Z czasem to on stał się głównym bohaterem serii, a emerytowany pan Tomasz pojawił się w niej jedynie epizodycznie. Przypadku Pana Samochodzika ta wolta się udała. Wydawcy Horsta musieli jednak z jakiegoś powodu zrezygnować. Być może powodem jest fakt, że Adrian Stiller nie jest najsympatyczniejszych bohaterem, a czytelnicy przyzwyczaili się do spokoju i łagodności komisarza Wistinga.

Sama powiesz się jednak zupełnie na tym nie traci. Choć historia wygląda, jakby była żywcem wyjęta z kart powieści o Departamencie Q, duńskiego pisarza Jussiego Adler-Olsena, to jednak świetnie wpasowuje się w cykl spraw prowadzonych przez policjanta z prowincjalnego Larviku. Choć w wielu wątkach śledztwa to młody policjant pociąga za sznurki, to jednak najważniejsze elementy, zwłaszcza dotyczące rozpracowywanie podejrzanego, należą nadal do Wistinga.

Jak zwykle w przypadku tej serii, gdzieś na poboczu głównego wątku kryminalnego, pojawia się Line, córka komisarza. Jako dziennikarka siłą rzeczy grzebie w tych samych sprawach którymi, na komendzie zajmuje się jej ojciec. Ona również otrzymuje pomocnika, który ma ją wprowadzić nowych mediów. Dżingle, krótkie zajawki, podcasty – to wszystko rzeczy bez których współczesne dziennikarstwo nie może się obyć. Line, wychowana w starej szkole, której liczył się tekst i dobre zdjęcie, musi otworzyć się na nowe wyzwania. Przy okazji możemy obserwować jak zmieniają się techniki śledcze i jak wygląda obecnie produkcja nowych mediów.

Od Horsta nie oczekujemy zwykle galopującej akcji, morza krwi, strzelanin i pościgów. Śledzimy pracę komisarza i jego kolegów, próbując razem z nim i dopasować do siebie różne elementy kryminalne i układanki. Każdym kolejnym tomem Horst potwierdza, że dzięki jego powieściom, czytelnicy, których swoją przedwczesną śmiercią osierocił Henning Mankell, mają na kogo czekać. Spokojna, niespieszna proza Horsta, również sprzyja takim porównaniom. Jak na razie autorowi udaje się utrzymać przyzwoity poziom. Czy będzie tak dalej? Na to pytanie będziemy mogli odpowiedzieć sobie dopiero po lekturze kolejnego tomu.

Autor: Rafał Chojnacki

Jørn Lier Horst, Kod Kathariny, Smak Słowa 2019.

Dodaj komentarz